Podręcznik do Quidiitcha
  PODRĘCZNIK KLASA 1
 

Lekcja 1: Regulamin, program nauczania

REGULAMIN:

1. Na lekcjach nie toleruje spóźnień większych niż 10 min bez odpowiedniego usprawiedliwienia,
2.Na mojej lekcji macie obowiązek słuchać jeśli jednak zobacze że "śpicie" odejmę punkty, lub ich nie dodam
3. Zgłaszacie się na moje polecenie symbolem <papa>
4. Zgłaszacie się tylko 1 raz!
5. Gdy jedna osoba odpowiada inne jej nie przeszkadzają pod karą odjęcia punktów,
6. Macie obowiązek być przygotowani z ostatniej lekcji chyba że uprzednio powiem inaczej,
7. Kartkówki nie są zapowiadane a sprawdziany zapowiadane są na lekcji go poprzedzajacej,
8.Nie toleruje głupich docinek i komentarzy w stosunku do mnie i innych uczniów,
9. Jeżeli na lekcji będzie mniej niż 3 uczniów lekcja nie odbędzie sie i zostanie odrobiona we wczesniej ustalonym terminie,
10. Nie toleruje rozmów na priv sczegolnie podaczas prac na ocenę i punkty,
11. Na pytania odpowiadam po lekcji lub w wyznaczonym przeze mnie czasie,
12. Nicki powinny wygladać tak Imie_Nazwisko_Wydział np. Harry_Potter_G czyli macie mieć na końcu pierwszą literę swojego domu.
14. Notatki z lekcji nie są obowiązkowe,
15. Musicie odrabiać prace domowe (wyjątkiem są dodatkowe) chyba że chcecie dostać T i mieć odjęte punkty
16.Wszelkie uwagi wysyłajcie na mail mdplastek@interia.pl

Lekcja 2: Nauka latania, gracze.

1. Nauka latania- instrukcje podane przez nauczyciela na lekcji.

2.Gracze:

OBROŃCA

Pozycja obrońcy z całą pewnością istniała już w XIII wieku
, choć jego rola zmieniła się od tego
czasu.

Według Zachariasza Mumpsa, obrońca

powinien pierwszy dotrzeć do swoich koszy
bramkowych, ponieważ jego zadaniem jest nie
dopuścić, by do któregoś z nich trafił kafel. Obrońca
powinien być świadom, że kiedy zapędzi się zbyt
daleko w drugi koniec pola gry, jego kosze mogą być
zagrożone przez przeciwników. Jednak szybki obrońca
może strzelić gola przeciwnikom, a następnie powrócić
na czas do swoich koszy, by udaremnić przeciwnikom

 

wyrównanie. Jest to sprawa jego osobistych
umiejętności i trafnej oceny sytuacji.

Wydaje się oczywiste, że za czasów Mumpsa obrońcy
działali podobnie jak ścigający, tyle że mieli dodatkowe za-
dania. Mogli poruszać się po całym polu gry i strzelać gole.

Kiedy w 1620 roku Quintius Umfraville pisał swo-
je dzieło Szlachetny sport magów, zadania obrońcy zostały
już jednak uproszczone. Pojawiły się już pola bramkowe
i obrońcy w zasadzie pozostawali w ich obrębie, strzegąc
swoich koszy bramkowych, choć mogli je opuszczać, by
onieśmielić atakujących ścigających lub zmusić ich do od-
wrotu.

 

PAŁKARZE

Pałkarze istnieli prawdopodobnie od czasu wprowadzenia
tłuczków. W ciągu stuleci ich zadania nie uległy wielu
zmianom. Ich głównym zadaniem było zawsze strzeżenie
pozostałych członków swojej drużyny przed tłuczkami,
a narzędziem pałki (niegdyś maczugi, jak widać z listu Go-
odwina Kneena; zob. Rozdział trzeci). Pałkarze nigdy nie
strzelali goli, nie ma też żadnych wzmianek wskazujących
na to, by łapali kafla.

Pałkarz musi odznaczać się dużą siłą fizyczną, by sku-
tecznie odbijać tłuczki. Dlatego na tej pozycji częściej niż
na innych grywali czarodzieje, a nie czarownice. Pałkarz
powinien również mieć znakomite wyczucie równowagi,
jako że czasami musi oderwać obie dłonie od miotły, by sil-
nie odbić tłuczek pałką trzymaną oburącz.

ŚCIGAJĄCY

 

Ścigający to najstarsza pozycja w quidditchu, ponieważ
istotą tej gry było od początku wbijanie przeciwnikom goli.
Ścigający podają sobie kafla w locie i zdobywają dziesięć
punktów dla swojej drużyny za każde przerzucenie go
przez jedną z obręczy bramek przeciwnika.

Jedyna znacząca zmiana zaszła w 1884 roku, w rok po
wprowadzeniu jednowymiarowych obręczy na miejsce
dawnych koszy. Był nią przepis, zgodnie z którym na pole
bramkowe przeciwnika może wlecieć tylko ten ścigający,
który trzyma kafla. Jeśli w chwili strzału na polu bramko-
wym znajdzie się więcej niż jeden ścigający, gol nie mo-
że być uznany. Przepis ten wprowadzono, by udaremnić
„ogłupianie" (zob. niżej Faule), czyli manewr polegający na
tym, że dwóch ścigających wlatywało na pole bramkowe
i spychało obrońcę na bok, podczas gdy trzeci ścigający
strzelał gola do pustej bramki. Reakcja na ten nowy prze-
pis została odnotowana w „Proroku Codziennym" z owych
czasów.

SZUKAJĄCY

Szukającymi są zwykle najlżejsi i najszybsi zawodnicy. Mu-
szą mieć bystre oko i znakomicie trzymać się na miotle, by
móc złapać znicz jedną lub obiema rękami. Ponieważ schwy-
tanie znicza często przesądza o zwycięstwie, szukający od-
grywa bardzo ważną rolę w meczu, jest więc najczęstszym

 

celem brutalnych ataków zawodników drużyny przeciwni-
ka. Granie na pozycji szukającego to powód do szczególnej
dumy, jako że tradycyjnie bywają nimi zawodnicy najlepiej
latający na miotle. Zwykle jednak to oni odnoszą najcięższe
kontuzje. „Wyeliminować szukającego" to pierwsza zasada
Biblii pałkarza Brutusa Scrimgeoura.

Lekcja 3: Piłki

KAFEL

 

Jak wiemy z pamiętnika Gertie Keddle, od najdawniej-
szych czasów kafel był sporządzany ze skóry. Początkowo
była to zwykła, niezaczarowana piłka skórzana, szyta, czę-
sto z rzemiennym uchwytem (zob. ryc. E), bo trzeba ją było
łapać i rzucać jedną ręką. Niektóre dawne kafle mają dziu-
ry na palce. Kiedy jednak w 1875 roku odkryto zaklęcie

 

uchwytu, pętle i dziury stały się zbędne, skoro zaczarowana
piłka sama przylegała do dłoni ścigającego.

Współczesny kafel ma dwanaście cali średnicy i jest piłką
bezszwową. Po raz pierwszy nadano mu barwę czerwoną
zimą 1711 roku, po meczu rozegranym w gęstej ulewie, gdy
trudno było go znaleźć w błocie boiska. Ścigających iryto-
wała też coraz bardziej konieczność nieustannego nurkowa-
nia ku ziemi, by odzyskać kafla, którego nie zdołali schwy-
tać w powietrzu. Wkrótce po nadaniu mu czerwonej barwy,
czarownica Daisy Pennifold wpadła na pomysł zaczarowania
kafla, by spadał na ziemię powoli, jakby przez wodę, co po-
zwalało ścigającym chwytać go w powietrzu. Taki kafel jest
używany do dzisiaj.

Tłuczki

Pierwszymi tłuczkami (zwanymi wówczas posokami) były,
jak widzieliśmy, latające kamienie, którym za czasów Mump-
sa nadawano kształt piłek. Miały one jednak jedną słabą
stronę: silne uderzenie wzmocnionej czarami pałki mogło

 

je roztrzaskać na drobne kawałki, co powodowało, że przez
resztę gry wszyscy gracze byli ścigani przez latający żwir.

Prawdopodobnie z tego powodu już na początku XVI
wieku niektóre drużyny zaczęły eksperymentować z tłucz-
kami wykonanymi z metalu. Agata Chubb, znawca daw-
nych wyrobów czarodziejskich, zidentyfikowała aż dwana-
ście ołowianych tłuczków z tego okresu, odnalezionych
na irlandzkich torfowiskach i angielskich moczarach. „To
z całą pewnością tłuczki, a nie kule armatnie", twierdzi
Chubb.

Widoczne są lekkie wgłębienia po uderzeniach
wzmocnionych zaklęciami pałek, można też dostrzec
szczególne cechy rzemiosła czarodziejów (już na
pierwszy rzut oka odróżniające ich wyroby od
rękodzieła mugoli): gładkość kształtu i doskonałą
symetrię. Ostatecznym dowodem jest fakt, że każda
z tych kuł zaczynała natychmiast śmigać po moim
gabinecie, próbując zwalić mnie z krzesła, gdy tylko
uwolniono ją z klatki.

Ołów okazał się jednak za miękki na tłuczki (każde nowe
wgłębienie na kuli wpływało na odchylenie wymaganego
idealnie prostego toru lotu). Dzisiaj tłuczki sporządza się
z żelaza. Mają dziesięć cali średnicy.

Tłuczki są tak zaczarowane, by nieustannie ścigały
wszystkich graczy. Jeśli nie wpłynie się na ich lot, atakują
najbliższego gracza, dlatego zadaniem pałkarzy jest odbija-
nie tłuczków jak najdalej od swojej drużyny.

Zloty znicz

Złoty znicz ma rozmiary orzecha włoskiego, a więc jest
wielkości złotego znikacza. Jest tak zaczarowany, aby jak
najdłużej unikać złapania. Opowiadają, że w 1884 roku, na
wrzosowisku Bodmin Moor w Kornwalii, złoty znicz nie
dawał się złapać przez sześć miesięcy, aż w końcu obie dru-
żyny zrezygnowały z gry, zdegustowane tak żałosnym po-
ziomem swoich szukających. Kornwalijscy czarodzieje
z tych okolic utrzymują do dziś, że ów znicz nadal żyje
gdzieś w tym torfowisku. Niestety, nie jestem w stanie po-
twierdzić prawdziwości tych opowieści

Lekcja 4: Quidditch - wprowadzenie

Quidditch, "sport czarodziejów", jest najpopularniejszym sportem magicznego świata. Quidditch jest szybką, niebezpieczną, pasjonującą grą, w której dwie drużyny latające na magicznych miotłach biorą udział w rozgrywce. W każdej drużynie gra po 7 zawodników. Punkty zdobywa się, przerzucając kafel przez jedną z trzech obręczy przeciwnika. W qudditcha grają zarówno dzieci, które latają na miotłach w przydomowych ogródkach, jak i uczniowe Hogwartu.
No i oczywiście grają w niego zawodowcy. Mecze Mistrzostw Świata przyciągają po sto tysięcy fanów. Quidditch'em zarząda Departament Magicznych Gier i Sportów, pododdział Ministerstwa Magii. Zawodowa organizacja zrzeszająca ludzi quidditcha nazywa się - Międzynarodowym Stowarzyszeniem Quidditcha. Na zawodowych meczach są obecni wykwalifikowani lekarze i podczas gdy zawodnicy doznają urazów (co zdarza się często), śpieszą im na ratunek. Zawodnicy qudditcha rzadko umierają na stadionie, często są natomiast wypadki. Jednakże, zdarza się podczas mecz taka sytuacja, że sędzia znikał, by po tygodniu znleźć się na Saharze.
Jest siedemset możliwych sposobów sfaulowania w Quidditchu. Nazwa "Quidditch" pochodzi od Queerditch Marsh, miejsca gdzie gra zrodziła się około w 1000 roku. Barwna, pasjonująca historia tego tysiącletniego sportu jest szczegółowa w doskonałej książce, "Quidditch przez wieki" Kennilworthy'ego Whispa, która nie jest tylko wytworem wyobraźni pani Rowling, gdzie książka ta jest ciekawą lekturą, którą Harry czyta w Hogwarcie. Na wzór tej wymyślonej pozycji, powstała prawdziwa książka "Quidditch przez wieki", która dostępna jest w księgarniach.

Lekcja 5: Początki quidditcha

<!--[if !vml]--><!--[endif]-->Naszą wiedzę   o   prymitywnych   początkach   quiddi-
tcha zawdzięczamy czarownicy Gertie Keddle, żyjącej
w XI stuleciu na skraju moczarów Queerditch Marsh. Na
nasze szczęście prowadziła ona pamiętnik, który obecnie znaj-

 

duje się w Muzeum Quidditcha w Londynie. Poniższe uryw-
ki z tego pamiętnika zostały przełożone z oryginału saksoń-
skiego, którego pisownia pozostawia wiele do życzenia.

Wtorek. Upał. Banda zza moczarów znowu zakłóciła
mi spokój. Latają na miotłach, zabawiając się w tę ich
głupią grę. Wielka skórzana piłka wylądowała w mojej
kapuście. Rzuciłam urok na osiłka, który po nią
przyleciał. Ha, ha, ty wielki, kudłaty wieprzku,
niełatwo latać na miotle, jak się ma kolana z tyłu, co?

Wtorek. Mokro. Byłam na moczarach, zbierałam
pokrzywy. Te wiejskie przygłupki znowu latały na
miotłach. Przyglądałam się przez chwilę, ukryta za
głazem. Mają nową piłkę. Rzucają ją do siebie i starają
się wybić w drzewa rosnące po obu stronach bagna.
Czysta głupota.

Wtorek. Wiatr. Przyszła Gwenog. Wypiłyśmy herbatkę
z pokrzywy, potem zaprosiła mnie do siebie. Skończyło
się na tym, że obie oglądałyśmy tych głupków latających
na miotłach nad bagnem. Był z nimi ten wielki szkocki
czarownik ze wzgórza. Teraz wśród nich śmigają
w powietrzu dwa ciężkie otoczaki. Pewnie je zaczarował,
bo kamienie wyraźnie starają się trafić w osiłków
i zwalić ich z mioteł. Niestety, nie dane mi było
zobaczyć, jak któryś z nich spada w bagno. Gwenog mi
powiedziała, ze często sama w to grywa. Okropne.
Wróciłam do domu z poczuciem wielkiego niesmaku.

Choć wszystko wskazuje na to, ze Gertie Keddle znała
nazwę tylko jednego dnia tygodnia, nieświadomie ujawniła

 

nam wiele ciekawych szczegółów tej pierwotnej formy quid-
ditcha. Po pierwsze, dowiadujemy się, ze piłka, która wy-
lądowała w jej kapuście, zrobiona była ze skóry, tak jak
współczesny kafel. Oczywiście nadmuchanym świńskim pę-
cherzem, używanym w owych czasach w innych grach mio-
tlarskich, trudno byłoby rzucać celnie, zwłaszcza podczas
wietrznej pogody. Po drugie, z zapisków Gertie wynika, że
gracze „starają się wybić {piłkę} w drzewa rosnące po obu
stronach bagna", a więc mamy tu najwyraźniej do czynienia
z wczesną formą dzisiejszych bramek. Po trzecie, pojawia się
wówczas pierwotna forma tłuczków. Bardzo ciekawa jest
wzmianka o „wielkim szkockim czarowniku". Czyżby to był
jeden z graczy w creaothceann? Czy można przyjąć, ze
wpadł na pomysł zaczarowania otoczaków, by śmigały nie-
bezpiecznie nad bagnem, zainspirowany kamieniami spa-
dającymi na ziemię w grze znanej w jego ojczystym kraju?

Następną wzmiankę o grze miotlarskiej, popularnej
w Queerditch Marsh, napotykamy dopiero całe stulecie
później, w liście, jaki czarodziej Goodwin Kneen napisał
do swojego norweskiego kuzyna, Olafa. Kneen mieszkał
w Yorkshire, co wskazuje na rozprzestrzenienie się owej
gry na wyspie w ciągu stu lat po tym, jak oglądała ją Ger-
tie Keddle. List Kneena znajduje się w archiwum norwe-
skiego Ministerstwa Magii.

Drogi Olafie!

Jak się miewasz? Ja czuję się dobrze, za to Gunhilda na-
bawiła się smoczej ospy.

W zeszłą sobotę zabawialiśmy się tą porywającą grą. zwa-
ną kwidditchem. Biedna Gunhilda nie mogła grać jako ła-

 

pacz i musiał ją zastąpić kowal Radulf. Drużyna z Ilkley po-
czynała sobie całkiem nieźle, ale uporaliśmy się z nią łatwo, bo
ćwiczyliśmy ciężko przez cały miesiąc. Wbiliśmy im czterdzie-
ści dwa gole. Radulfa trafił w głowę posok bo stary Ugga nie
zdążył odbić go maczugą. Te nowe bramki są znakomite. Po
trzy beczułki po obu stronach każda na wysokim palu. Dosta-
liśmy je od Oony z gospody. Tak się cieszyła z naszego zwycię-
sHva. ze przez całą noc raczyliśmy się u niej darmowym mio-
dem. Gunhilda była na mnie trochę zła, bo wróciłem nad
ranem. Oberwałem kilka paskudnych zaklęć, ale już odzy-
skałem palce.

Przesyłam ten Ust przez najlepszą sowę. jaką posiadam,
mam nadzieję, że doleci.

Twój kuzyn
Goodwin

4 W nawiasach podano angielskie nazwy wszystkich drużyn, za-
grań i terminów związanych z quidditchem, aby ułatwić siedzenie
rozgrywek pucharowych kibicom z całego świata (przyp.   tłum.)

<!--[if !supportTextWrap]-->
<!--[endif]-->

<!--[if !vml]--><!--[endif]-->Z tego listu widać dobrze, jak gra rozwinęła się w ciągu
stulecia. Żona Goodwina była "łapaczem" {catcher}4 — to
prawdopodobnie dawny termin oznaczający ścigającego.
"
Posok" {blooder}, którym oberwał kowal Radulf, to
niewątpliwie dzisiejszy tłuczek, a stary Ugga niewątpliwie
grał jako pałkarz, skoro „nie zdążył odbić go maczugą".
Strzela się już nie w drzewa, ale w beczułki na wysokich pa-
lach. Brakuje jednak wciąż podstawowego elementu gry:
złotego znicza. Ten pojawił się dopiero w połowie XIII wie-
ku, a doszło do tego w dość dziwny sposób.


Lekcja 6: Historia quiditcha - starodawne gry miotlarskie

Gdy tylko ulepszono miotły na tyle, by można było na
nich dokonywać skrętów oraz regulować szybkość
i wysokość lotu, pojawiły się gry miotlarskie. Dawne ma-
nuskrypty i malowidła dają nam pewne wyobrażenie o za-
bawach naszych przodków. Niektóre z nich już nie istnieją,
inne przetrwały lub rozwinęły się w znane nam dzisiaj dys-
cypliny sportowe.

Uroczysty doroczny wyścig na miotłach, organizowa-
ny do dziś w Szwecji, znano już w X wieku. Zawodnicy
mają do pokonania dystans z Kopparberg do Arjeplog,
czyli nieco ponad trzysta mil. Trasa przebiega nad rezerwa-
tem smoków, a olbrzymie srebrne trofeum dla zwycięzcy
ma kształt szwedzkiego smoka krótkopyskiego. W naszych

 

czasach wyścig ten zyskał rangę międzynarodową i czaro-
dzieje wszystkich narodowości zbierają się raz do roku
w Kopparberg, by obserwować start, a następnie deporto-
wać się do Arjeplog, by oklaskiwać tych zawodników, któ-
rym uda się dotrzeć do mety.

Słynne malowidło "Gunther der Gewalttatige ist der
Gewinner" {Gunther Gwałtownik jest zwycięzcą} z 1105 ro-
ku ukazuje wczesnośredniowieczną grę niemiecką zwaną
stichstock'. Na szczycie wbitej w ziemię, wysokiej na 20
stóp tyczki umieszczano nadmuchany pęcherz smoka. Je-
den z graczy poruszających się na latających miotłach był
obrońcą tego pęcherza. Obwiązywano go w pasie liną przy-
mocowaną do tyczki, tak że mógł się od niej oddalić zaled-
wie na dziesięć stóp. Reszta graczy po kolei atakowała pę-
cherz, usiłując przebić go specjalnie zaostrzonym końcem
miotły. Obrońca mógł używać różdżki do odparcia tych
ataków. Gra kończyła się, gdy któryś z zawodników przebił
pęcherz albo gdy obrońcy udało się wyeliminować wszyst-
kich zawodników zaklęciami, albo kiedy sam zemdlał z wy-
czerpania. Stichstock zanikł w XIV wieku.

W Irlandii kwitła gra zwana aingingein, temat wielu
irlandzkich ballad (legendarny czarodziej Fingan Nieustra-
szony był w niej podobno mistrzem). Gracze brali po kolei
piłkę zwaną dom2 (był nią kozi woreczek żółciowy) i przela-

tywali na miotłach przez rząd płonących beczek bez dna,
umieszczonych na wysokich tyczkach. Dom trzeba było
przerzucić przez ostatnią beczkę. Zwycięzcą zostawał
gracz, który dokonał tego w najkrótszym czasie i nie zajął
się przy tym ogniem.

W Szkocji narodziła się gra miotlarska, którą można
uznać za najbardziej niebezpieczną — creaothceann. Gra
ta opisana jest w tragicznym poemacie celtyckim z Xl wie-
ku. Oto przekład pierwszej strofy:

Stanęli rzędem gracze, tuzin mocarzy o obliczach jasnych,
Rzemieniami mocują kotły, w niebo patrzą, gotowi do lotu,
Już słyszą wrzask rogu. już pod chmury wzbijają się śmiało,
Lecz śmierć szybuje wraz z nimi, bo już dziesięciu wybrała.

Każdy z graczy miał przywiązany do głowy mosiężny
lub żelazny kociołek. Na dźwięk rogu lub bębna podry-
wali się do lotu, a w tym samym momencie z wysoko-
ści stu stóp zaczynały spadać na ziemię zaczarowane ka-
mienie. Gracze starali się unikać zderzenia z kamieniami
i łapać je w kociołki. Wygrywał ten, komu udało się ze-
brać najwięcej kamieni. Dla wielu szkockich czarodzie-
jów creaothceann był najwyższym sprawdzianem męs-
kości i odwagi. Pomimo wielu wypadków śmiertelnych
gra cieszyła się wielką popularnością w średniowieczu —
zabroniono jej dopiero w 1762 roku. W latach sześć-
dziesiątych XX wieku, Magnus Macdonald, znany jako
Wyszczerbiona Makówka, prowadził kampanię na rzecz
przywrócenia tej gry, ale Ministerstwo Magii pozostało
nieugięte.

 

W Anglii, w hrabstwie Devon, chętnie grywano w shunt-
bumps3 Była to brutalna gra, w której jedynym celem było
zwalenie rywali z miotły; wygrywał ten gracz, któremu uda-
ło się utrzymać na miotle do końca.

Swivenhodge to gra, która narodziła się w Hereford-
shire. Podobnie jak w niemieckim stichstocku, używano
w niej nadmuchanego pęcherza, zwykle świńskiego. Gracze
siedzieli tyłem na miotłach i odbijali pęcherz witkami, sta-
rając się przerzucić go ponad żywopłotem w stronę prze-
ciwnika. Jeśli przeciwnik nie odbił pęcherza, tracił punkt.
Wygrywał ten, kto zdobył pięćdziesiąt punktów.

W swivenhodge grywa się w Anglii do dzisiaj, choć ta
gra nigdy nie zdobyła zbyt wielkiej popularności. Shunt-
bumps przetrwał jako gra dziecięca. Natomiast w Queer-
ditch Marsh powstała w średniowieczu gra, która w przy-
szłości miała się stać najpopularniejszą dyscypliną sportową
w świecie czarodziejów.

Lekcja 7: Zasady gry

W 1750 roku Departament Czarodziejskich Gier i Sportów
ogłosił następujące przepisy odnoszące się do gry w quiddi-
tcha:

 

<!--[if !supportLists]-->1.      <!--[endif]-->ie oNgranicza się wysokości, na jaką gracze mogą się
wzbić podczas meczu, ale nie wolno im wylecieć poza gra-
nice boiska. Jeśli gracz przeleci poza linię boiska, jego dru-
żyna musi oddać kafla przeciwnikowi.

<!--[if !supportLists]-->2.  <!--[endif]-->Kapitan drużyny może zażądać „czasu", czyli krótkiej
przerwy w grze, sygnalizując to sędziemu. Tylko wtedy
stopy graczy mogą dotknąć ziemi. Przerwa w grze może
trwać do dwóch godzin, jeśli mecz trwał już ponad dwana-
ście godzin. Jeśli drużyna nie wróci na boisko po dwóch go-
dzinach, zostanie zdyskwalifikowana.

<!--[if !supportLists]-->3.  <!--[endif]-->Sędzia może zarządzać rzuty karne. Ścigający, który
wykonuje rzut karny, leci znad koła środkowego ku polu
bramkowemu przeciwnika. W polu bramkowym może po-
zostać tylko obrońca. Podczas wykonywania rzutu karnego
wszyscy pozostali gracze muszą trzymać się z boku.

<!--[if !supportLists]-->4.  <!--[endif]-->Można odbierać kafla przeciwnikowi, ale w żadnym
przypadku nie wolno chwytać go za jakąkolwiek część ciała.

 

<!--[if !supportLists]-->5.   <!--[endif]-->W przypadku kontuzji któregoś z graczy nie wolno
zastępować go innym. Drużyna musi grać dalej bez kontu-
zjowanego gracza.

<!--[if !supportLists]-->6.   <!--[endif]-->Na pole gry można wnosić różdżki8, ale w żadnym
przypadku nie wolno ich użyć przeciw członkom drużyny
przeciwnika, przeciw ich miotłom, przeciw sędziemu, prze-
ciw piłkom lub przeciw któremukolwiek z widzów.

<!--[if !supportLists]-->7.   <!--[endif]-->Mecz quidditcha kończy się wtedy, gdy zostanie zła-
pany złoty znicz, albo kiedy zgodzą się na to kapitanowie
obu drużyn.

     8. Za wrzucenie kafla przez obręcz drużyna otrzymuje 10 pkt, a za złapanie znicza 150 pkt

Lekcja 8:Budowa stadionu

Na obu końcach boiska ustawione są po trzy złote pentle. Przypominają one patyczki do puszczania baniek mydlanych. Są różnej wysokości. Podłoże stadionu stanowi zielona murawa podobna do tej występującej na mugolskich meczach piłkarskich. Całość otoczona jest trybunami. Najwyżej umieszczone są kryte loże honorowe dla specjalnych gości. Może ale nie musi występować specjalna "budka komentatorska" w której jak pewnie się domyślacie urzęduje komentator. Całość otoczona jest murem zazwyczaj ozdobionym barwami drużyn grających.

Lekcja 9: Słynne stadiony

poniedziałek, 27 sierpnia 2007 15:44

Drużyny quidditcha nie posiadają swoich własnych stadionów ze względów bezpieczeństwa. Natomiast stadiony budowane są w pewnych miejscach na danym terenie np. na określoną powierzchnię wrzosowisk przypada jeden stadion, na których rozgrywane są mecze.

STADION MISTRZÓW

Znajduje się na odludziu, a mimo to każdy jego cal chroni jakieś zaklęcie antymugolskie. Można się tam dostać specjalnie oświetlaną trasą przez las, świstokliki lub mugolskimi środkami transportu. Stadion mieści 100 000 osób. Są miejsca na samej górze – najdroższe lub na dole – te trzeba zajmować już na dwa tygodnie przed meczem. Stadion otaczają złote i mocne mury. W środku są purpurowe siedzenia, wspaniałe oświetlenie i tablica pokazująca wynik i reklamy.

BODMIN MOORS

Obiekt położony we wschodniej Kornwalii niedaleko Devon. To właśnie tu w 1884 odbył się słynny mecz w którym szukąjcy przez 6 miesięcy nie mogli znaleźć znicza. Legendy głoszą, że znicz nadal tam lata.

EXMOORS

Stadion położony w południowo - zachodniej części Anglii na terenie Narodowego Parku. Rzucono nań specjalny czar niewidzialności. Widzowie musieli kupować specjalne okulary jednak okazało się, że nie widzieli nie tylko zawodników, ale i własnych siedzeń. Czar zdjęto a Ministerstwo zastanawia się już nad nowym zaklęciem – mglistym.

ELLIS MOORS

Ostatnim razem kiedy odbył się tu mecz, czarodzieje musieli uciekać ponieważ obok mugole postanowili sobie robić pikniki.

ILKLEY MOORS

Obiekt położony w Zachodnim Yorkshire. Kiedy odbywa się tam mecz pomiędzy szczególnie nielubiącymi się drużynami, ochrona zabiera fanom różdżki.

YORSHIRE MOORS

Znajduje się we wschodnim Yorkshire na terenie Parku Narodowego. Fani nie mogą za bardzo kibicować ani krzyczeć gdyż mugole często przychodzą, aby zobaczyć kto wydaje te dźwięki.

Lekcja 10: Ewolucja Miotły.

Jak dotąd nie znamy zaklęcia, które by pozwalało czaro-
dziejom latać samodzielnie, zachowując ludzką postać.
Latać mogą tylko ci animagowie, którzy przemieniają się
w latające stworzenia — a wiadomo, ze nie jest ich wielu.
Można, rzecz jasna, transmutować czarodzieja lub czarow-
nicę w nietoperza, który wzbije się w powietrze, lecz będzie
on miał nie tylko skrzydła, ale i mózg nietoperza, więc na-
tychmiast zapomni, dokąd zamierzał polecieć. Lewitacja
jest często spotykaną umiejętnością, ale naszym przodkom
stanowczo nie wystarczała, jako że kwitujący czarodziej
unosi się zaledwie pięć stóp nad ziemią. Chcieli więcej.
Chcieli latać jak ptaki, nie obrastając przy tym piórami.
Dzisiaj w każdym domu czarodziejów w Wielkiej Bryta-
nii jest przynajmniej jedna latająca miotła. Tak już do tego
przywykliśmy, że rzadko zadajemy sobie pytanie, jak to się
stało, że ten niepozorny przedmiot stał się jedynym legalnie
dozwolonym środkiem transportu? Dlaczego na Zachodzie
nie przyjął się latający dywan, tak ulubiony przez naszych
wschodnich braci? Dlaczego nie wymyśliliśmy latających
beczek, foteli, wanien? Dlaczego akurat miotły?

Od dawien dawna czarodzieje i czarownice słusznie stara-
li się zachować swoją wiedzę i umiejętności w tajemnicy
przed mugolami. Dobrze wiedzieli, że gdyby mugole pozna-
li wszystkie tajniki magii i czarodziejstwa, zapragnęliby wy-
korzystać je dla własnych celów. Dlatego zachowywali różne
środki ostrożności na długo przed ogłoszeniem Międzynaro-

 

dowego Kodeksu Tajności Czarodziejów. Jeśli mieli trzymać
czarodziejski środek transportu w swoich domach, musiało
to być coś nie rzucającego się w oczy, coś łatwego do ukry-
cia. Miotła nadawała się do tego idealnie, była przedmiotem
niedrogim i łatwym do przeniesienia. Nie trzeba było nic
wyjaśniać, gdy ją zobaczył jakiś mugol. Niemniej jednak
pierwsze latające miotły miały swoje słabe strony.

Źródła historyczne mówią, ze latających mioteł używa-
no w Europie już w 962 roku. W pewnym niemieckim ilu-
minowanym manuskrypcie z tego okresu znajduje się ilu-
stracja przedstawiająca trzech magów zsiadających
z mioteł. Ich miny wydają się świadczyć, ze nie było to zbyt
miłe przeżycie. Guthrie Lochrin, szkocki czarodziej piszący
w 1107 roku, wspomina o „zadku pełnym drzazg" i o „na-
brzmiałych hemoroidach", których się nabawił po krótkiej
przejażdżce z Montrose do Arbroath.

Średniowieczna miotła wystawiona w Muzeum Quiddi-
tcha w Londynie daje nam pewne pojęcie o niewygodach,
na jakie był narażony Lochrin (zob. ryc. A). Gruba, sękata
rączka z nie polakierowanego jesionu, pęk leszczynowych
witek przywiązany topornie do jednego końca — całość
nie jest ani wygodna, ani aerodynamiczna. Taką miotłę wy-
posażono w najprostsze magiczne właściwości: mogła latać
tylko do przodu, i to z jednakową szybkością, wznosić się,
opadać i zatrzymywać.

W owych czasach rodziny czarodziejów same robiły so-
bie miotły, więc można się spodziewać, ze bardzo się róż-
niły szybkością i wygodą podróżowania. W XII wieku cza-
rodzieje nauczyli się jednak wymiany usług, tak ze zręczny
wytwórca mioteł mógł wymieniać je ze swoim sąsiadem na

 

przykład na jakieś eliksiry, w których sporządzaniu ów
sąsiad się wyspecjalizował. A od kiedy miotły stały się bar-
dziej wygodne, zaczęto na nich latać nie tylko z chęci szyb-
kiego przeniesienia się z punktu A do punktu B, ale i dla
samej przyjemności latania.


Lekcja 11: Rodzaje mioteł, najbardziej znane miotły - omówienie


Miotły ze względu na cel w jakim zostały wyprodukowane można podzielić na:

-sportowe - najczęściej używane na meczach quidditcha oraz innych zawodach sportowych. Zostały skonstruowane tak aby zawodnicy mogli osiągać jak najlepsze wyniki. Zalicza się do tego np. jak najbardziej "opływowy" kształt który zmniejsza opór powietrza.

-transportowe - wyprodukowane do przewozu towarów lub większej liczby pasażerów przez większe metropolie handlowe. Zostały specjalnie wzmocnione aby wytrzymywały jak największe obciążenia.

-zwykłe - miotły używane na codzień przez zwykłych czarodziejów dla rekreacji.

Najbardziej znane miotły:

  • Nimbus 2000 - miotła wysokiej klasy . Jest szybka i sterowna, jednak po kilku latach użytkowania dochodzi do niepotrzebnej utraty prędkości.

  • Nimbus 2001 - bardzo szybka miotła wysokiej klasy. Tak jak w modelu 2000 tak we wszystkich Nimbusach następuje utrata szybkości.

  • Błyskawica - miotła standardu międzynarodowego. Osiąga maksymalnie 150 km/h i nie potrzebuje sprzyjającego wiatru. Ma idealną równowagę i przyspieszenie. Posiada wygodną rączkę.

    Lekcja 12: Starsze modele mioteł - historia

    Do początków XIX wieku w quidditcha grywano na
    zwykłych miotłach różnej jakości. Miotły te różniły się
    już jednak pod wieloma względami od swoich średniowiecz-
    nych poprzedniczek. W 1820 roku Elliot Smethwyck zasto-
    sował po raz pierwszy zaklęcie poduszkujące, co sprawiło, że

     

    miotły stały się o wiele wygodniejsze (zob. ryc. F). Dziewięt-
    nastowieczne miotły nie osiągały jednak dużej szybkości, a na
    większych wysokościach często trudno było nimi sterować.
    Najlepsze latające miotły były nadal dziełem rzemieślników,
    ale ich osiągi sportowe rzadko dorównywały wyszukanemu
    stylowi i jakości wykonania.

    Przykładem może być Dębowy Grom 79 {Oakshaft
    79} (pierwszy egzemplarz wyprodukowano w 1879 roku).
    Jego twórcą był Elias Grimstone z Portsmouth. Była to
    ładna miotła o wyjątkowo grubej dębowej rączce, przysto-
    sowana do dalekich lotów i odporna na silne wiatry. Dębo-
    we Gromy są do dzisiaj cenną, poszukiwaną przez kolekcjo-
    nerów rzadkością, ale próby grania na nich w quidditcha
    nigdy się nie powiodły. Zbyt oporne w prowadzeniu przy
    dużej szybkości, nie cieszyły się uznaniem tych, którzy
    przedkładają zwrotność nad bezpieczeństwo. Wszyscy jed-
    nak będą zawsze pamiętać, że właśnie na tej miotle zdołano
    po raz pierwszy przelecieć nad Atlantykiem; dokonała tego
    Jocunda Sykes w 1935 roku. (Przedtem czarodzieje woleli
    przeprawiać się przez ocean na statkach, nie mieli bowiem
    zaufania do swoich mioteł na tak wielkich odległościach.
    Przy bardzo dużych dystansach zawodna okazuje się rów-
    nież teleportacja i tylko wyjątkowo uzdolnieni i wyćwiczeni

    czarodzieje używają jej do przenoszenia się z kontynentu na
    kontynent).

    Księżycowa Brzytwa {Moontrimmer}, dzieło Gladys
    Boothby z 1901 roku, oznaczała duży postęp w rozwoju
    miotły latającej. Ta smukła miotła o rączce z jesionowego
    drewna była w swoim czasie modelem bardzo poszukiwa-
    nym przez graczy w quidditcha. Przede wszystkim, można
    było na niej osiągnąć znaczną wysokość (nie tracąc nic na
    zwrotności). Gladys Boothby nie była jednak w stanie za-
    spokoić popytu na swoje miotły. Dlatego z radością powi-
    tano nowy model, Srebrną Strzałę {Silver Arrow}, którą
    można śmiało uznać za prototyp współczesnej miotły spor-
    towej. Osiągała o wiele większą szybkość niż Księżycowe
    Brzytwy i Dębowe Gromy (z wiatrem do siedemdziesięciu
    mil na godzinę), ale i ona była dziełem jednego rzemieślni-
    ka (Leonarda Jewkesa), więc nadal popyt na nią znacznie
    przerastał podaż.

    Lekcja 13: Przełom w miotlarstwie - od Zmiatacza do Nimbusa
    Przełomu dokonano w 1926 roku, kiedy bracia Bob,
    Bill i Barnaba Ollertonowie założyli Wytwórnię Mioteł
    Zmiataczy {Cleansweep Broom Company}. Ich pierwszy mo-
    del, Zmiatacz Jedynka {Cleansweep One}, był wytwarzany
    w ilościach uprzednio nie spotykanych i reklamowany jako
    miotła sportowa przeznaczona specjalnie do quidditcha.
    Zmiatacz okazał się prawdziwym sukcesem braci Ollerto-
    nów i zanim minął rok, mioteł tych używała każda brytyj-
    ska drużyna quidditcha.

    Ollertonowie nie cieszyli się długo monopolem na
    miotły sportowe. W 1929 roku powstała druga wytwórnia
    mioteł, Spółka Wytwórców Komet {Comet Trading Compa-
    ny}, którą utworzyli Randolph Keitch i Basil Horton —

     

    obaj byli członkami drużyny Jastrzębi z Falmouth. Ich
    pierwszym modelem była Kometa 140 {Comet 140} (140
    to liczba modeli, które Keitch i Horton przetestowali, aby
    osiągnąć to, o co im chodziło). Opatentowane przez nich
    zaklęcie hamujące oznaczało, że gracze w quidditcha byli
    odtąd mniej narażeni na przestrzelenie nad bramką czy
    przelecenie poza linię boiska. Kometa stała się szybko naj-
    bardziej popularnym modelem w wielu drużynach bry-
    tyjskich i irlandzkich. Rywalizacja między Zmiataczami
    i Kometami była coraz bardziej zażarta. W latach 1934
    i 1937 pojawiły się ulepszone Zmiatacze Dwójki i Trójki,
    a w 1938 roku Kometa 180. Tymczasem w całej Europie
    zaczęły powstawać nowe wytwórnie mioteł.

    Świetlista Smuga11 {Tinderblast} została wprowadzona
    na rynek w 1940 roku przez należącą do Ellerby'ego
    i Spudmore'a wytwórnię Black Forest. Jest to miotła bar-
    dzo elastyczna, ale nie można na niej osiągnąć takich pręd-
    kości, jak na Kometach czy Zmiataczach. W 1952 roku El-
    lerby i Spudmore zaprezentowali nowy model, Migdrąg
    {Swiftstick}
    , o wiele szybszy od Smugi, ale wyraźnie tracący
    moc przy wzbijaniu się w górę, dlatego też nie zaakcepto-
    wany przez graczy w quidditcha.

    W 1955 roku wytwórnia Universal Brooms Ltd. wpro-
    wadziła na rynek Spadającą Gwiazdę {Shooting Star}, naj-
    tańszą do dziś miotłę sportową, zwaną popularnie Mete-
    orem. Niestety, po początkowym wybuchu entuzjazmu,
    okazało się, że Meteory wraz z upływem czasu tracą szyb-
    kość i pułap. Universal zbankrutował w 1978 roku.

    <!--[if !vml]--><!--[endif]-->11 Model znany w Polsce po wojnie jako Żarówka (przyp. tłum.)


    W 1967 roku świat quidditcha został zelektryzowany
    wiadomością o powstaniu spółki Miotły Sportowe Nimbus
    {Nimbus Racing Company}.
    Pierwszy model tej wytwórni,
    Nimbus 1000,
    wzbudził prawdziwą sensację. Osiągający
    prędkość stu mil na godzinę i zdolny obrócić się o 360
    stopni w miejscu Nimbus łączył w sobie niezawodność sta-
    rego Dębowego Gromu 79 ze zwrotnością najlepszych
    Zmiataczy. Stał się też natychmiast sprzętem preferowa-
    nym przez zawodowe drużyny quidditcha w całej Europie,
    a kolejne modele (1001, 1500 i 1700) utrwaliły wiodącą
    pozycję na rynku wytwórni Nimbus.

    Wyprodukowany w 1990 roku Wiciosztych 90 {Twig-
    ger 90}
    miał w zamyśle jego wytwórców, Flyte'a i Barkera,
    zastąpić Nimbusa na czele listy najlepszych mioteł. Mimo
    znakomitego wykończenia i kilku nowych bajerów, jak
    wbudowany gwizdek ostrzegawczy czy samoprostujący się
    ogon, Wiciosztych ma tendencję do krzywienia się przy
    dużej szybkości i zdobył niechlubną opinię miotły, której
    dosiadają czarodzieje mający więcej galeonów niż rozumu

    Lekcja 14: Skąd w quidditch pojawił się złoty znicz?

    Od początku XII wieku ulubioną rozrywką czarodzie-
    jów i czarownic było polowanie na znikacza {snidget}.
    Złoty znikacz (zob. ryc. B) jest dziś gatunkiem chronio-
    nym, ale w owych czasach występował powszechnie w całej
    północnej Europie, choć mugole rzadko go widywali, ze
    względu na jego dużą szybkość i zdolność ukrywania się.

    Małe rozmiary znikacza, w połączeniu z jego wyjąt-
    kową zwinnością w powietrzu i umiejętnością wyprowa-
    dzania w pole drapieżników, sprawiały, że był bardzo
    trudnym łupem. Ten, kto złowił znikacza, zyskiwał po-
    wszechną sławę. Dwunastowieczna tkanina ścienna, prze-
    chowywana w Muzeum Quidditcha, ukazuje grupę czaro-
    dziejów polujących na znikacza. Jedni niosą sieci, inni
    trzymają różdżki, jeszcze inni próbują złapać znikacza
    gołymi rękami. Często — co również znalazło wyraz na
    owej tkaninie — znikacz ulegał zmiażdżeniu w dłoniach
    żądnego sławy łowcy. Prawa część tkaniny ukazuje czaro-
    dzieja, któremu udało się schwytać złotego ptaszka i który
    w nagrodę otrzymuje worek złotych monet.

    Polowanie na znikacza było sportem wysoce nagannym.
    Każdy przyzwoity czarodziej musi kategorycznie potępić
    uśmiercanie tych nieszkodliwych ptaszków dla samej roz-
    rywki. Co więcej, polowanie na znikacza odbywało się zwy-
    kle w biały dzień, co dawało mugolom wyjątkową sposob-
    ność do zobaczenia czarodziejów i czarownic latających na
    miotłach. Istniejąca wówczas Rada Czarodziejów nie była

    jednak w stanie ograniczyć popularności tego sportu —
    wydaje się zresztą, ze sama nie widziała w nim niczego
    zdrożnego, jak zaraz zobaczymy.

    Drogi rozwoju quidditcha i łowów na znikacze zbiegły
    się w 1269 roku, podczas gry, w której brał udział sam
    przewodniczący Rady Czarodziejów, Barberus Bragge.
    Dowiadujemy się tego z relacji naocznego świadka, za-
    mieszczonej w liście pani Modesty Rabnott z Kentu do jej
    siostry Prudencji, mieszkającej w Aberdeen (również ten
    list można zobaczyć na wystawie w Muzeum Quidditcha).
    Według pani Rabnott, Bragge przyniósł na mecz klatkę
    ze znikaczem i oznajmił graczom, że ten, kto złapie ptasz-
    ka w trakcie gry, otrzyma sto pięćdziesiąt galeonów5.



    Pani Rabnott opisuje, co się później wydarzyło
    :

    Gracze natychmiast wzbili się w powietrze, zapominając

    o  kaflu i uchylając się przed posokami. Obaj obrońcy
    porzucili kosze i przyłączyli się do łowów. (Biedny mały
    znikacz miotał się rozpaczliwie nad polem gry, ale zebrani
    wokół niego czarodzieje nie pozwalali mu uciec, miotając
    w niego zaklęciami odpychającymi. (Dobrze wiesz, Pruniu,
    jaki jest mój stosunek do polowania na znikacze i do czego
    jestem zdolna, kiedy puszczą mi nerwy. Wybiegłam na pole
    gry i wrzasnęłam: „Mości przewodniczący, to już nie jest
    gra! Pozwólcie uciec temu biednemu ptaszkowi

    i   rozpocznijcie szlachetną grę w cuaditcha, którą wszyscy
    przyszliśmy oglądać!" I wyobraź sobie, Pruniu, ten
    nieokrzesaniec tylko się roześmiał i cisnął we mnie pustą
    klatką! No
    , tego już było za wiele. Krew mnie zalała.
    Kiedy biedny mały znikacz przelatywał obok, mnie, rzuciłam
    zaklęcie przywołujące. Wiesz, że jestem w tym dobra, a trafić
    było mi łatwiej, bo nie siedziałam na miotle. (Ptaszek, wpadł
    mi prosto w ręce. Wepchnęłam go za dekolt i dałam drapaka.

    No cóż, w końcu mnie złapali, ale zdążyłam przedrzeć
    się przez tłum i wypuścić znikacza. Bragge był naprawdę
    wściekły i przez chwilę lękałam się, że skończę jako rogata
    ropucha, albo jeszcze gorzej, ale jego doradcy zdołali go
    uspokoić i ukarano mnie tylko grzywną za przerwanie gry.
    Dziesięć galeonów! Oczywiście nigdy w życiu nie miałam
    dziesięciu galeonów, no i straciłam swój stary dom.

    Tak, więc wkrótce przybędę i zamieszkam u Ciebie. Całe
    szczęście, że nie zabrali mi hipogryfa. I powiem Ci,
    P
    runeczko, że gdybym tylko miała prawo głosowania, to
    ten Bragge nie mógłby liczyć na mój głos.

    Twoja kochająca siostra
    M
    odesta

    Dzięki swojej śmiałej interwencji pani Rabnott urato-
    wała życie jednemu znikaczowi, ale nie mogła uratować
    wszystkich. Pomysł przewodniczącego Bragge'a zmienił na


    zawsze charakter quidditcha. Wkrótce podczas każdej gry
    zaczęto wypuszczać z klatek złote znikacze i utarło się, że
    jeden gracz w każdej drużynie, zwany łowcą, miał za zada-
    nie wyłącznie schwytanie ptaszka. Śmierć znikacza koń-
    czyła mecz, a drużyna owego łowcy otrzymywała dodatko-
    we sto pięćdziesiąt punktów, na pamiątkę owych stu
    pięćdziesięciu galeonów, które obiecał Bragge. Stało się też
    zwyczajem, że zgromadzony wokół pola gry tłum przy po-
    mocy zaklęć odpychających nie pozwalał znikaczowi uciec.

    W połowie następnego stulecia złotych znikaczy było
    już tak mało, że Rada Czarodziejów, której przewodniczyła
    wówczas o wiele bardziej światła Elfrida Clagg, uczyniła te
    ptaszki gatunkiem chronionym, zabraniając zarówno zabi-
    jania ich, jak i wykorzystywania w quidditchu. W Somerset
    utworzono Rezerwat Znikaczy imienia Modesty Rabnott.
    Wtedy tez zaczęto gorączkowo poszukiwać czegoś, co za-
    stąpiłoby znikacza podczas meczów quidditcha.

    6 W Polsce nazwany "zniczem"; forma ta powstała prawdopodob-
    nie przez skojarzenie fonetycznego brzmienia angielskiego oryginału
    ze złotym płomykiem znicza. Pewne wzmianki wskazują na to, ze

    <!--[if !supportTextWrap]-->
    <!--[endif]-->

    <!--[if !vml]-->Wynalezienie złotego znicza przypisuje się czarodziejowi
    Bowmanowi Wrightowi z Doliny Godrika. Podczas gdy
    wszystkie drużyny w całym kraju próbowały znaleźć innego
    ptaka, który by zastąpił znikacza, Wright, wytrawny zakli-
    nacz metali, postawił sobie zadanie stworzenie piłki naśla-
    dującej zachowanie i cechy znikacza. I udało mu się to,
    sądząc po stosie pergaminów odnalezionych po jego śmierci
    (obecnie są w posiadaniu prywatnego kolekcjonera), zawie-
    rających listy zamówień z całego kraju. Złoty snitch6, jak na-

     

    zwał Bowman swój wynalazek, był piłeczką wielkości orze-
    cha włoskiego i ważył dokładnie tyle, ile znikacz. Jego
    srebrne skrzydełka poruszały się ruchem obrotowym, jak
    skrzydła znikacza, co pozwalało mu na błyskawiczną zmianę
    kierunku lotu z szybkością i precyzją jego żywego prototy-
    pu. W przeciwieństwie do znikacza, został jednak tak zacza-
    rowany, by zawsze pozostawał w obrębie pola gry. Można
    powiedzieć, że wynalezienie złotego znicza zakończyło pro-
    ces, który rozpoczął się trzysta lat wcześniej na moczarach
    Queerditch. Narodziła się gra czarodziejów, którą dzisiaj
    znamy jako quidditch.

 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 2 odwiedzający (3 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja